YUNIFANG - GINSENG - ZŁOTA AZJATYCKA MASKA W PŁACIE- JAK DZIAŁA NA WRAŻLIWEJ SKÓRZE; Nowe zamówienie od SKIN79

(239.)

Cześć Misiaki ;)


Na Aliexpress można kupić mnóstwo rzeczy, między innymi kosmetyki. Niektórzy myślą (w tym ja), że zamawianie kosmetyków nieznanego pochodzenia to jest nie lada odwaga. Czasami można zamówić coś co nam się nie sprawdzi, a czasami też odkryć perełkę. 
Maskę o której będę dziś pisała mogłam przetestować dzięki Monice :) Z czego ogromnie się cieszę.
Zapraszam na szczegóły poniżej :)





Początkowo leżała sobie spokojnie na szafce, razem z innymi maskami. Strasznie byłam jej ciekawa, ale kilka razy już dostałam uczulenie po masce, więc bałam się na nią zdecydować, tym bardziej, że jedyne co można przeczytać na opakowaniu to "dziwne" znaki nieznanego mi języka ;)




No, ale jak to mówi mój mąż "kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana", więc raz kozie śmierć - otwieram i nakładam na twarz ;) Oczywiście oczyszczoną.
Jak tylko otworzyłam opakowanie ( bez problemu sprawdza się nacięcie po boku) do mojego nosa dotarł bardzo dziwny zapach. Ostry, orientalny, nietypowy. Moje dzieci siedziały blisko, pytają "co tak śmierdzi" ;) Faktycznie zapach nie należy do przyjemnych, ale da się go wytrzymać.


Później doczytałam, że maska jest z żeń-szeniem o właściwościach nawilżających i przeciwzmarszczkowych, więc stąd ten zapach. 


Z opakowania wyciągamy 3 warstwy maski, ale tylko jedną nakładamy na twarz. Tę środkową. Jest ona na tyle cienka i delikatna, że te dwie pozostałe służą chyba jako jej ochrona.




Bardzo dobrze trzyma się twarzy, mogłam spokojnie robić wszystko w domu, a ona ani o centymetr się nie przesunęła.

Nie pojawiło się żadne mrowienie, ciepło, ani nawet zaczerwienienie po zdjęciu. Czego obawiałam się najbardziej, bo tak działo się po innych maskach. Kiedy ją ściągnęłam po około 15-20 min moja skóra była napięta jak po jakimś liftingu, czułam się bardzo dobrze. Taka jakaś szczęśliwa :D To chyba ten żeń-szeń :) Skóra była nawilżona, gładka, wydawała się młodsza. 
Brakowało mi tylko rozjaśnienia, ale ona na to nie miała działać. Na zmarszczki i dla nawilżenia jest super. To są moje wrażenia po jednym razie, więc co ona musi robić jak używa się ją regularnie? :)



Podsumowując - nawet na skórze bardzo wrażliwej jak moja sprawdziła się świetnie. Ryzyko opłacało się :) 
Maski w płacie tak mi się spodobały, że zrobiłam zamówienie na SKIN 79. 


Przynajmniej kilka razy w tygodniu będę jakąś robiła i sprawdzała, które mi służą, a które nie:)

Maski azjatyckie znajdziecie tu.
Bardzo fajnie opisała je też Agnieszka, możecie zajrzeć i zobaczyć co ona o nich myśli :) 



Jeszcze raz dziękuję Monice za możliwość przetestowania :*
Niedługo kolejna relacja z następnej maski :)




Znacie tę maskę?
Miałyście jakąś maskę azjatycką?

Pozdrawiam,
Madzia:)

Komentarze

  1. Ja jeszcze nie miałam takich typowo azjatyckich masek ale z chęcią bym jakieś przygarnęła ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. uwielbiam maski Skin79, jak i ich kremy BB, to była moja pierwsza azjatycka marka z jaką się zetknęłam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedną maskę od Skin 79 mam już przetestowaną, a kremy jeszcze nie. Dostałam próbki, więc wszystko przede mną :)

      Usuń
  3. Jeszcze nigdy nic nie kupowałam na stronce Aliexpress :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się ją raz odwiedzi to później już tylko zostaje się stałym bywalcem ;)

      Usuń
  4. Nie korzystałam z tej stronki, ale jeśli można tam kupić coś fajnego to chętnie zajrzę. :-) A co do maseczki - bardzo mnie interesuje :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo często można tam dostać coś w fajnej promocji :)

      Usuń
  5. Jeszcze nie próbowałam, ale jestem bardzo ciekawa tego typu masek :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow, taka uszczęśliwiająca maseczka to jest coś! :) Sama stosowałam już kilka maseczek w płachcie i byłam bardzo zadowolona, tj, o której piszesz niestety nie znam..

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem czy skuszę się na taką maskę w płachcie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo interesujący post. Gratulujemy i życzymy powodzenia w blogowaniu :) Zapraszamy Panią i czytelników do wzięcia w udziału w konkursie walentynkowym :), w którym można wygrać perfumy Carolina Herrera Good Girl, Armani Acqua Di Gio PrMofumo oraz voucher. http://wisebears.pl/konkurs-walentynkowy/ Trzymamy kciuki i pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń
  9. Maski w płachcie są super :D Tej nie miałam, ale super że się sprawdziła :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja lubię tego typu maski choć częściej robię sobie w wersji domowej kupując suche i moczę je w różnych specyfikach domowej roboty. Sama na ten typ (3warstwy) miałam w wersji pod oczy i byłam niesamowicie zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja kocham te maski, wcisnęłam je już kilku babeczkom, łącznie z moją mamą. Póki co reklamacji nie było 😜 A ja już kolejne mam 😜 "Taka jakaś szczęśliwa :D To chyba ten żeń-szeń :)" boskie 👌🏻

    OdpowiedzUsuń
  12. ale Ty kusisz, a ja tak uwielbiam maski :)

    OdpowiedzUsuń
  13. chyba się skuszę i wypróbuję :) obserwuje i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Copyright © Domowy Klimacik